Kształt trasy ustabilizował się i właściwie większość rzeczy, które można było zrobić w domu zostało wykonane. Odebrałem wizy do Tajlandii (właściwie nie potrzebne, ale poradzono mi żeby na wszelki wypadek je mieć skoro są za darmo) i kupiłem drogie, ale skuteczne tabletki ("Malarone") na malarię Pozostają niedobory w ekwipunku, takie jak np. ochraniacze na pijawki, niezbędne w treku po dżungli. Zamierzamy je kupić w Kuala Lumpur, podobnie jak lokalny repelent na komary czy buty "Adidas Kampung", które obok zwykłych gumiaków są podobno najlepszym wynalazkiem w sferze lekkich butów przeznaczonych do eksplorowania lasu tropikalnego. To tyle...pozostaje przyjemne czekanie na początek.
PS Ostatnio trafiłem na cytat, który chyba mówi wszystko o sensie podróżowania:
“Za dwadzieścia lat od teraz będziesz bardziej rozczarowany rzeczami, których nie zrobiłeś niż tymi, które zrobiłeś. Zatem, odrzuć cumy. Odpłyń z bezpiecznej zatoki. Złap stały wiatr w żagle. Eksploruj. Miej marzenia. Odkrywaj.”
Mark Twain
poniedziałek, 10 sierpnia 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz