Pierwszego dnia, jako, że wszystkie główne wystawy były zamknięte (Poniedziałek) postanowiłem udać się (lubię to słowo) na ekspozycje towarzyszące, które jak za każdym razem rozsiane są po całym obszarze szeroko rozumianej Wenecji - tu mam na myśli 12 edycję, której jeden z punktów znajdował się jakieś 15 km od Mestre.
Leniwie
i z nieukrywanym zblazowaniem dopłynąłem do pierwszej bazy, którą to była
wystawa pt. "Life Between Buildings", będąca częścią wystawy
kopenhaskiego Louisiana Museum of Modern Art poświęconej twórczości Jana Gehl'a
- duńskiego architekta, urbanisty, który niejako przywrócił miasta
(przynajmniej niektóre) ludziom. Gehl analizował włoskie miasta (min. Sienne i
Wenecję) i miasteczka, zastanawiając się, dlaczego tak dobrze się nam tam
przebywa i co sprawia, że miasto ma tzw. ludzką skalę.
Następnie spędził dekadę
na analizowaniu oraz formułowaniu instrumentów pozwalając w sposób metodyczny opisać
cechy przyjaznej przestrzeni, co zaowocowało kilkoma publikacjami oraz znalazło
zastosowanie w kilku jego projektach. Muszę przyznać, że wystawa przedstawiona
w przystępniej formie prezentacji wraz z filmem („The Human Scale”) wyświetlanym
w sali obok zrobiła na mnie wrażenie. Wszystko podane w sposób prosty, lekki i przyjemny,
choć wciąż dotyczy to całkiem poważnych rzeczy – poważnych, ponieważ dotykają
bezpośrednio ludzi. Myślę, że dlatego spędziłem tam trzy godziny, w tym godzinę
na kontemplacji jego książek: „Life Between Buildings: Using Public Space” oraz
„Cities for People” w tzw. strefie odpoczynku z widokiem na
Wenecję.
Kolejnym
punktem była wystawa pt. „The Way of Enthusiasts” nieopodal na Isola della
Giudecca, będąca odniesieniem do alei w Moskwie łączącej centrum z peryferiami (hektary
bloków z wielkiej płyty) i prezentująca pracę młodych artystów (dzieci tychże
osiedli) odnoszących się do specyficznego okresu w historii Moskwy, którym owe dzielnice
powstawały.
Moją uwagę zwróciła tu kronika
filmowa z budowy jednego z takich osiedli oraz katalog projektów wnętrz w
różnych "stylach" (koryncki też tam był) dla dzisiejszych "mieszkańców"
takich bloków lub interesujący diagram "stylów architektonicznych"
współczesnej Moskwy.
Ostatnim
punktem była wizyta w Palazzo Bembo, gdzie znajdowała się wystawa pt. „Tracesof Centuries and Future Steps”, która to pewnie reprezentuje to, czego David
Chipperfield próbował uniknąć na tegorocznym Biennale - zbieraniny modeli i
plansz (57 architektów z 6 kontynentów, reprezentujących 26 krajów jak wspomina
się w opisie wystawy) wyselekcjonowanych architektów. Na uwagę zasługuję polski
akcent - praca Macieja Zawadzkiego oraz kilka innych przykładów.
Co ciekawe -
ku mojemu zaskoczeniu znalazłem naśladowców, a może uczniów londyńskiego Ecologic
Studio - instalację Waterlilly autorstwa Cesare
Griffa, która okzała się być fotobioreaktorem
stwarzającym warunki dla rozwoju fototropowych organizmów w kontrolowanym i biologiczne
aktywnym środowisku.
Efektem socioaktywnych
(sam byłem przyczyną jednej z nich) reakcji jest produkcja biomasy mogącej
służy jako biopaliwo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz