ŚRODA, 12 MARZEC 2008
Podróż i pobyt w New Delhi
Nad ranem obudził nas ruch na parterze i wiecznie wysiadający ludzie na kolejnych stacjach. Spakowaliśmy się i zeszliśmy na niższy poziom czekając na stację New Delhi…i się nie doczekaliśmy, bo pociąg dojeżdżała tylko do Old Delhi. Ja już się zestresowałam, co dalej, ale moja ostoja w podróży i w życiu, jak zwykle spokojnie wytłumaczyła mi, że damy radę i dojedziemy rikszą do Main Bazar w New Delhi i znajdziemy hotel – lepszy od nory Namaskar!!!! I znalazł Tomasz przyzwoity hotel „Kailah” przy Main Bazar. Byliśmy głodni, więc po wstępnym ogarnięciu się po podróży wyruszyliśmy w poszukiwaniu miejsca na posiłek – wybraliśmy restaurację na dachu z widokiem na Bazar. Jedzenie dobre, chociaż w pewnym momencie skierowaliśmy wzrok na siebie z wymownym przekazem, że Little Tybet to nie jest, ale cóż Jaisalmer był już za nami..Potem ogarnęło nas zmęczenie i utknęliśmy w hotelu na regenerację sił do 21:00. Wieczór był piękny – przedostatni w Indiach, więc czym prędzej zdecydowaliśmy się na spacer na podwieczorek do jakiejś restauracji..szukaliśmy.szukaliśmy czegoś na dachu i dotarliśmy do ekskluzywnej naszym zdaniem restauracji na dachu o wdzięcznej nazwie „Metropolis”. Z naszych obserwacji wynikało, ze oprócz wielu zagranicznych turystów miejsce to było odwiedzane przez zamożnych tubylców. Po powrocie do hotelu czekał nas zasłużony odpoczynek (oczywiście po uprzednio sumiennie wypełnionym, jak co wieczór rytuale założenia moskitiery). Dobranoc…
Trochę przykładów zabudowy z samego serca New Dehli...
środa, 12 marca 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz