piątek, 27 grudnia 2013

Oslo - Dzień drugi


Ten dzień naszego pobytu rozpoczęliśmy od herbaty i słodkości na śniadanie w hotelowym lobby. Naszym pierwszym punktem była ulica Regjeringskvartalet, na której doszło do pamiętnego zamachu 22 lipca 2011 o godzinie 15: 20 przed biurem premiera Jensa Stoltenberga oraz innymi budynkami rządowymi, w którym zginęło 8 osób, a kilkanaście zostało rannych. Drugim etapem zorganizowanego przez Andersa Breivika ataku była wyspa Utøya leżąca na jeziorze Tyrifjorden, gdzie niecałe dwie godziny później na obozie dla młodzieży zorganizowanym przez organizację młodzieżową Norweskiej Partii Pracy zabił on 69 osób.



Potem przyszedł czas na informację turystyczną, gdzie wymieniliśmy pieniądze, kupiliśmy Oslo Pass na następny dzień i dostaliśmy kilka cennych rad co do transportu i cen. No właśnie czas najwyższy wspomnieć, że Oslo jest jednym z najdroższych miast na świecie, a właściwie miasto to wielokrotnie okupowało pierwsze miejsce tego niechlubnego rankingu. To powoduje szereg niedogodności, bo np. żeby coś zjeść trzeba to dobrze zaplanować i wiedzieć gdzie są tanie restauracje (najczęściej z kuchnią azjatycką, bądź typu kebab lub pizza), albo postanowić o jedzeniu rzeczy przygotowanych samemu, kupionych w lokalnych supermarkecie np. Rema 1000.


Spacerem powędrowaliśmy zobaczyć słynną operę Snøhetty w nowej dzielnicy Bjørvika. Budynek robi spore wrażenie. Zlokalizowany nad wodą, niejako się z niej wyłania, jak biała bryła lodu. Po całym budynku można chodzić, zarówno po placu przed, jak i po dachu, który łamie się w interesujący sposób - umożliwiając wchodzenie na wyższe poziomy. We wnętrzu zachowany został podobny charakter - na uwagę zwracają obudowy toalet i pomieszczeń technicznych oraz jakość detalu. Niedaleko opery znajduje się kilka nowych budynków kwartału Barcode, z których najciekawszy to ten autorstwa MVRDV.



Niespełna godzinę później po powolnych spacerze przez twierdzę Akershus i kawie w People & Coffee dotarliśmy do Nobel Peace Center, gdzie znajdowała się ciekawa wystawa ukazująca rodziny i ich codzienne odżywianie, przez pryzmat wydatków na jedzenie i warunków w jakich żyją. Każdy z przykładów opatrzony był rodzinnym zdjęciem w otoczeniu produktów, które, na co dzień są konsumowane. Nie trudno się domyślić, że rodziny amerykańskie miały najmniej zdrowe otoczenie, a Norwegowie wydają najwięcej w ciągu tygodnia - bo aż 700 USD.



Stała ekspozycja zaprojektowana przez Davida Adjaye przypomniała nam Lecha Wałęsę i jego słynne: jak Pan dostaniesz Nobla to pogadamy (uwielbiam!) oraz pozostałych równie znanych laureatów. Tuż obok zaczyna się kolejna nowa dzielnica Aker Brygge zwieńczona Astrup Fearnley Museum of Modern Art projektu Renzo Piano. W rzęsistym deszczu udało nam się dotrzeć na chwilę przed zamknięciem i zawiesić naszą karteczkę, z życzeniem: we need more na drzewie Yoko Ono.

Wracając zahaczyliśmy o tajską restaurację (za duże słowo) tuż przy ratuszu miejskim, gdzie udało się smacznie i tanio zjeść zasłużoną kolację.

Brak komentarzy: